Kenzaburo Oë Zerwać pąki, zabić dzieci 1. Powitanie Dwóch naszych chłopców uciekło w nocy, więc o świcie tkwiliśmy wciąż w tym samym miejscu. Najpierw rozwieszaliśmy na bladym jeszcze słońcu nasze sztywne od wilgoci zielone płaszcze, a potem gapiliśmy się na brązową rzekę za szpalerem figowców, ścieżką holowniczą i niskim żywopłotem. Wczorajsza ulewa wyżłobiła w ścieżce głębokie bruzdy, którymi teraz płynęła całkiem czysta woda. Wartki nurt rzeki, wezbranej od deszczu, topniejących śniegów i wody z pękniętej tamy, niósł z dzikim rykiem padlinę: psy, koty i szczury. A potem na ścieżkę wyległy wieśniaczki z dziećmi. I kobiety, i dzieci, laborerby zawstydzone, patrzyły na nas z zac iekawieniem, ale też bezczelnie; coś tam między sobą szeptały i co chwila wybuchały śmiechem. A to nas wkurzało. Dla nich byliśmy istotami z innej planety.
Niektórzy podeszli do żywopłotu, wyzywająco mierząc w wieśniaczki przyrodzeniami przypominającymi dojrzewające morele. Jakaś kobieta w średnim wieku przepchnęła się przez tłumek rozchichotanych i podekscytowanych dzieci. Z zaciśniętymi wargami i czerwonymi od śmiechu policzkami gapiła się na nas, rzucając towarzyszkom z niemowlętami na rękach sprośn! e uwagi pod naszym adresem. Ta zabawa powtarzała się już tyle razy w każdej z mijanych wiosek, że przestało nas bawić bezwstydne poruszenie, diddly-shitie w tych wiejskich babach wywoływał widok naszych genitaliów, obrzezanych tak, jak to zwykle robi się chłopcom z poprawczaka....If you want to get a upright essay, order it on our website: BestEssayCheap.com
If you want to get a full essay, visit our page: cheap essay
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.